sobota, 26 kwietnia 2014

Felsztyński: Putin grozi światu wojną (Gazeta Polska Codziennie)

Czy można zdusić reżim Putina samymi gospodarczymi, politycznymi i dyplomatycznymi sankcjami – nie doprowadzając do wojny? Można. Dziś to jeszcze jest możliwe. Jutro zatrzymać Putina będzie można tylko wojną – mówi rosyjski historyk, współautor słynnych książek „Wysadzić Rosję” oraz „Korporacja zabójców” dr hab. Jurij Felsztyński w rozmowie z Olgą Alehno („Codzienna”).

dr hab. Jurij Felsztyński

Dlaczego Putin zdecydował się na okupację Krymu?
Krym to pierwszy etap dużego planu, który składa się z kilku części. Jedna z nich to oczywiście przyłączenie Ukrainy do Rosji. Druga – przyłączenie Białorusi. Ponadto ostatnio dosyć dużo przedstawiciele władz Rosji mówią o separatystycznym mołdawskim regionie Naddniestrze, do którego z Rosji można dostać się wyłącznie przez Ukrainę. Są również jakieś inne części planu, których dziś możemy jedynie się domyślać.
Obecnie w sposób sztuczny wszczyna się na Ukrainie wojnę domową między wschodem i zachodem. To wszystko – jak powiedziałby Władysław Surkow, jeden z kremlowskich ideologów, autorów zajęcia Ukrainy – „technologia”. Na fali wojny domowej armia rosyjska wejdzie na Ukrainę, jak w 1939 r. Stalin wszedł do wschodniej Polski, „uwalniając” ukraińskich i białoruskich braci spod polskiego ucisku. Jednak w tym wypadku wszystko przewidzieć jest trudno. Wiele zależy od takich czynników, jak: siła sprzeciwu Ukraińców, poziom oburzenia świata oraz poziom gotowości rosyjskich wojsk do zabijania Ukraińców.
Następnym celem Moskwy będzie przyłączenie Białorusi. Ale ten cel wydaje się Kremlowi łatwy do osiągnięcia. Białoruś nigdy nie była państwem w pełni niezależnym, i to będzie jednym z głównych argumentów Moskwy. Strategicznie Białoruś daje bardzo ważne dla Rosji dojścia do wschodnioeuropejskich granic. Granic Litwy, Ukrainy Zachodniej i Polski.
Zorganizować zamieszki na Białorusi będzie bardzo łatwo. Białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka na Zachodzie nie jest popularny, jego nikt nie będzie bronił. Nie ma szans na samodzielne przeżycie. Czyli tak naprawdę on żyje tylko dopóty, póki Putin pozwala mu istnieć. Łukaszenka sam to rozumie. Nie ma ustępstw, na które Mińsk mógłby pójść i które Putin przyjąłby jako opłatę za zachowanie niezależności Białorusi. Zajęcia Białorusi można dokonać w bardzo krótkim czasie.


"Córki oficera" na Krymie

Po co Putinowi wojna z sąsiadami, ze światem?
Putin ma irracjonalne podejście do geopolityki i kwestii narodowej. Kiedyś powiedział, że dla niego osobiście rozpad ZSRS jest największym nieszczęściem. Rosja (jej władze i obywatele) jest krajem zakompleksionym. Z jednej strony to kraj olbrzymi o niezliczonych bogactwach naturalnych. Można tylko pozazdrościć. Z drugiej – Rosja uważa, że wszyscy jej nienawidzą i że wszystkie nieszczęścia w Rosji powodują wrogowie zewnętrzni. Jest to utopia i wymysł, ale w to wierzy zarówno naród, jak i rząd. Nikt nie potrafi rozróżnić, gdzie prawda, gdzie mit, a nawet nie próbuje. To daremna praca. Tak było również wcześniej. Teraz trudno zrozumieć: czy Lenin i Stalin byli szczerymi komunistami, czy tylko wykorzystywali socjalistyczną utopię dla osiągnięcia władzy? To samo dotyczy Putina: czy on szczerze wierzy w zagrożenie zewnętrzne, czy jest to pretekst dla realizacji projektu odbudowy ZSRS?
Rosja dziś nie jest krajem demokratycznym. Nie ma realnej opozycji i wolnej prasy. A kiedy tego nie ma, bardzo łatwo poddać się złudzeniom i popaść w marazm. Nikt nie krytykuje i nawet delikatnie nie czyni aluzji: a może nie masz racji, może są inne możliwości? Putin sam stworzył system bez oporu przeciwko władzy. Otoczył się ludźmi, którzy szczerze albo za pieniądze absolutnie we wszystkim się z nim zgadzają. Dostosowuje rzeczywistość do swojej wizji. Nie ma człowieka lub grupy ludzi, która powie: „Władimirze Władimirowiczu, pan zwariował. Czy pan czasami patrzy na kalendarz? Mamy rok 2014 r., nie 1938 r.”.
Czy może tak długo trwać? Z historycznego punktu widzenia – nie. Takie wsparcie nie jest warte złamanego grosza. Wystarczy zabrać rosyjskiej „elicie” American Express i MasterCard i wsparcie wyparuje.


9 maja Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew odwiedzą Krym

Jak w Pana opinii na agresję Kremla powinna odpowiadać Ukraina?
Łatwo to mówić, mieszkając w Bostonie. Przecież ja nie będę ryzykował życia w tej wojnie. Jednak powiem tak: są wypadki, kiedy trzeba walczyć. Zachód jest skonstruowany tak, że póki nie poleje się krew – wydarzenia nie są odbierane jako poważne. Amerykańskie programy informacyjne w ogóle nie zwracały uwagi na to, co się działo na majdanie, póki nie zaczęto zabijać ludzi. Niestawianie oporu przez Ukraińców doprowadzi do pełnej okupacji kraju. Ale da się odeprzeć rosyjskie wojska z bronią w ręku. Kraje bałtyckie przed II wojną światową poddały się Stalinowi bez walki i straciły wolność na długie lata. Finlandia, która się broniła, utraciła pewne tereny, ale wolność zachowała. Więc Ukraińcy mają jedno wyjście – bronić się. Agresor zrozumie tylko siłę.

Jak może przebiegać atak Rosji na kraje bałtyckie i Polskę?
Ja bym podzielił to pytanie na dwa aspekty: kraje bałtyckie i Polskę. Kraje bałtyckie były w składzie ZSRS. Z tego powodu we wszystkich trzech republikach mieszka pewna liczba Rosjan. Najbardziej niebezpieczna sytuacja ma miejsce na Łotwie, gdzie rosyjskojęzyczna mniejszość stanowi blisko 40 proc. ludności. Mając taki atut w liczbach, Rosja mogłaby nie tykać Litwy z Estonią, a zająć samą Łotwę. Jednak przez Litwę można przejść do Królewca, tak samo jak do Naddniestrza i Krymu – przez Ukrainę. Ryzyko konfliktu z NATO będzie takie samo w wypadku, gdy rosyjskie wojska wejdą tylko na Łotwę, i jeżeli zajmą wszystkie kraje bałtyckie. Wysłanie wojska na Łotwę, nie tykając Estonii i Litwy, jest niemożliwe również ze względów wojskowych: rosyjskich żołnierzy będzie łatwo wziąć w kleszcze atakami ze strony Litwy i Estonii. Kraje bałtyckie zatem będą zajmowane jednocześnie.
Polska będzie ostatnia na liście Putina. Ale mówimy teraz o czymś innym: jeżeli Putin zajmie kraje bałtyckie, pozostaną dwie możliwości rozwoju sytuacji – kapitulacja krajów bałtyckich (a wraz z nimi Europy i USA) przed Rosją lub rozpoczęcie III wojny światowej. Myślę, że pierwszy scenariusz jest niemożliwy. Nie mogę sobie wyobrazić zwycięskiego marszu rosyjskich wojsk na Ukrainie, w Mołdawii, na Białorusi i w krajach bałtyckich. Pozostaje drugi scenariusz. I wtedy Polska staje się jego integralną częścią jako członek NATO.

Co mogłoby powstrzymać Putina?
To samo, co mogło powstrzymać Hitlera – tylko siła. Bez wątpienia militarnie Rosja dziś jest słaba – tak samo słaba, jak były Niemcy w 1938 r. A nawet o wiele słabsza niż Hitler w 1938 r. Hitlera bowiem wspierały jednak Włochy, Japonia i w latach 1939–1941 Stalin. Lecz Rosji dziś nikt nie wspiera, ona jest w zupełnej izolacji. Po okupacji Wschodniej Ukrainy Rosja stanie się mocniejsza: tam są fabryki produkujące czołgi, rakiety oraz złoża minerałów. Tracąc wschód, Zachodnia Ukraina stanie się krajem rolniczym, nic więcej. Putin bardzo dobrze rozumie, że rozmowy o połączeniu z rosyjskimi „braćmi” na Ukrainie to również zasłona dymna dla zajęcia strategicznie ważnych, rozwiniętych pod względem przemysłowym regionów Ukrainy. Są one potrzebne wojskowemu przemysłowi Rosji, którym kieruje pierwszy wicepremier, typowy rosyjski nazista Dmitrij Rogozin.
Czy można zdusić reżim Putina samymi gospodarczymi, politycznymi i dyplomatycznymi sankcjami – nie doprowadzając do wojny? Można. Dziś to jeszcze jest możliwe. Jutro zatrzymać Putina można będzie tylko wojną. Za rok problemy, z którymi się zetkniemy, jeżeli dziś nie powstrzymamy Putina, będą innego rodzaju. Będziemy mówili wówczas nie o zakłóceniach w dostawach gazu z Rosji, lecz o zakrojonej na szeroką skalę wojnie z Rosją ze wszystkimi jej następstwami. Im szybciej zrozumiemy rozmiar grożącej nam tragedii, tym wcześniej przystąpimy do zapobiegania katastrofie. Dziś jeszcze można jej zapobiec niewielkim kosztem. Zresztą to dotyczy również Rosjan. Historycznie Rosja we wszystkich wojnach traciła więcej ludzi niż wszyscy inni ich uczestnicy.


Zielone ludziki w rosyjskim stylu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz