sobota, 3 maja 2014

Nie daliście mu Nobla, dajcie mu Oskara!

Wielokrotnie w ciągu ostatnich lat różne organizacje i politycy występowali z inicjatywą nominowania prezydenta Rosji Władimira Putina na Pokojową Nagrodę Nobla. Mylili się. Wychowankowi KGB powinniśmy wręczyć raczej nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej – Oskara - za rolę w filmie „Kłamca doskonały”.

9 maja 2005 r. Moskwa urządziła huczną imprezę z okazji 60-lecia zakończania drugiej wojny światowej. Przybyli na nią m.in. prezydent USA George Bush, prezydent Francji Jacques Chirac, kanclerz Niemiec, a w przyszłości kolega Putina, pracownik Gazpromu Gerhard Schröder, szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko, oraz przywódca PRL Wojciech Jaruzelski i były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski.

kremlin.ru

kremlin.ru

kremlin.ru

Po uroczystości, 10-ego maja, odbyła się konferencja prasowa Putina, zapewne już wówczas w stu procentach (od pytań po odpowiedzi) wyreżyserowana przez speców kremlowskiej propagandy. Kulminacją przedstawienia stała się odpowiedź Putina na pytanie estońskiej prasy pod sam koniec spotkania. Dziennikarka zapytała prezydenta Rosji, dlaczego nie przeprosi kraje bałtyckie za sowiecką okupację. Dziś po okupacji rosyjskiej ukraińskiego Krymu, której świadkami staliśmy w kwietniu br., tamte słowa władcy Kremla brzmią szczególnie cynicznie.


- W wyniku rozpadu Związku Sowieckiego Federacja Rosyjska straciła dziesiątki tysięcy swoich terenów historycznych. I co proponujecie – zacząć wszystko dzielić od nowa? Zwrócić nam Krym, część terenów innych republik byłego ZSRS i tak dalej? To może zwróćmy nam Kłajpedę. Zacznijmy teraz wszystko dzielić w Europie. Czy tego chcecie? Przecież pewnie nie? Nawołujemy łotewskich polityków, aby przestali uprawiać polityczną demagogię, lecz przeszli do pracy konstruktywnej. Rosja jest do takiej pracy gotowa (Kurtyna. Oklaski. - przyp. red.) - stwierdził wykonawca głównej roli z filmie „Kłamca doskonały”.

Stąd moja propozycja dla światowych głupków - nie daliście mu Nobla, dajcie mu Oskara!

wtorek, 29 kwietnia 2014

Koniec wolności słowa w Rosji

Jeden z senatorów Rady Federacji, izby wyższej rosyjskiego parlamentu, wystąpił z inicjatywą utworzenia w Rosji autonomicznej sieci internetowej. Zaproponował, by nazwać ją na cześć bohatera kreskówki – Kiwaczka. To zwierzątko o dużych uszach było głównym bohaterem jednej z sowieckich bajek.

Według pomysłodawcy, nowa sieć mogłaby objąć kraje Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) – Rosję, Białoruś, Armenię, Kazachstan, Kirgizję i Tadżykistan. Oraz państwa Azji i rejonu Pacyfiku. Wszystko to w imię bezpieczeństwa Rosjan i innych przed „inwigilacją CIA”.

Screenshot - Biedny Kiwaczek...

Z kolei w ubiegłym tygodniu bez większego rozgłosu w światowych mediach Kreml dokończył wprowadzenie procesu totalnej kontroli nad przestrzenią medialną. Duma Państwowa przyjęła w trzecim i ostatnim czytaniu dwie ustawy wzmacniające państwową kontrolę i cenzurę przestrzeni informacyjnej w Rosji. Pierwszy dokument ma zdusić ostatnie źródło niezależnej informacji – rosyjskich blogerów. Drugi zaś nakłada cenzurę na twórców filmów, sztuk teatralnych oraz organizatorów koncertów.

We wtorek 22 kwietnia deputowani izby niższej parlamentu Federacji Rosyjskiej uchwalili ostatecznie ustawę o kontroli informacji w internecie, będącą częścią tzw. pakietu ustaw antyterrorystycznych. Jednym z autorów tych dokumentów jest Andriej Ługowoj, podejrzany przez brytyjski wymiar sprawiedliwości o udział w zabójstwie byłego agenta KGB i FSB Aleksandra Litwinienki. Obecnie Ługowoj jest deputowanym do Dumy Państwowej z ramienia populistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji.

kremlin.ru

Najsurowsza kontrola dotknie rosyjskich blogerów, których wpisy czyta dziennie więcej niż 3 tys. osób. Zostaną faktycznie zrównani z mediami. Blogerzy będą zmuszeni nie tylko do rejestracji w rejestrze Roskomnadzoru (Federalnej służbie nadzoru w sferze komunikacji, technologii informatycznych i komunikacji masowych), lecz także do przestrzegania ograniczeń, dotychczas obowiązujących tylko rosyjskie media. Czyli sprawdzania wiarygodności informacji, nierozpowszechniania informacji o życiu prywatnym obywateli, materiałów o charakterze ekstremistycznym i pornograficznym, jak również materiałów zawierających przekleństwa, przestrzegania zasad agitacji wyborczej, wskazania ograniczeń wiekowych dla użytkowników. Oprócz tego blogerzy będą zobowiązani opublikować publicznie swoje nazwisko i adres poczty elektronicznej. Jeżeli nie będzie możliwa identyfikacja osoby blogera, Roskomnadzor będzie domagał się od dostawcy internetu udostępnienia takich danych.

kremlin.ru

Z kolei w środę 23 kwietnia Duma Państwowa rozszerzyła przepisy o zakaz używania przekleństw w przestrzeni publicznej. Od kwietnia ub.r. obowiązywał on tylko media. Od 1 lipca ten sam zakaz ma objąć niecenzuralną leksykę w teatrze, kinie oraz podczas koncertów. Ustawa wprowadza kary grzywny za „publiczne czytanie literatury, wykonanie sztuki lub twórczości ludowej, zawierające przekleństwa, podczas wystąpień teatralnych, imprez kulturowo-edukacyjnych lub imprez rozrywkowych”.

Podczas wystawiania sztuk teatralnych, zgodnie z nowym prawem, można będzie używać tylko języka literackiego. „Niezależni eksperci” zajmą się wyszukiwaniem słów, które nie spełniają standardów cenzury.

(źródło „Gazeta Polska Codziennie” - artykuły Olgi Alehno)

sobota, 26 kwietnia 2014

Felsztyński: Putin grozi światu wojną (Gazeta Polska Codziennie)

Czy można zdusić reżim Putina samymi gospodarczymi, politycznymi i dyplomatycznymi sankcjami – nie doprowadzając do wojny? Można. Dziś to jeszcze jest możliwe. Jutro zatrzymać Putina będzie można tylko wojną – mówi rosyjski historyk, współautor słynnych książek „Wysadzić Rosję” oraz „Korporacja zabójców” dr hab. Jurij Felsztyński w rozmowie z Olgą Alehno („Codzienna”).

dr hab. Jurij Felsztyński

Dlaczego Putin zdecydował się na okupację Krymu?
Krym to pierwszy etap dużego planu, który składa się z kilku części. Jedna z nich to oczywiście przyłączenie Ukrainy do Rosji. Druga – przyłączenie Białorusi. Ponadto ostatnio dosyć dużo przedstawiciele władz Rosji mówią o separatystycznym mołdawskim regionie Naddniestrze, do którego z Rosji można dostać się wyłącznie przez Ukrainę. Są również jakieś inne części planu, których dziś możemy jedynie się domyślać.
Obecnie w sposób sztuczny wszczyna się na Ukrainie wojnę domową między wschodem i zachodem. To wszystko – jak powiedziałby Władysław Surkow, jeden z kremlowskich ideologów, autorów zajęcia Ukrainy – „technologia”. Na fali wojny domowej armia rosyjska wejdzie na Ukrainę, jak w 1939 r. Stalin wszedł do wschodniej Polski, „uwalniając” ukraińskich i białoruskich braci spod polskiego ucisku. Jednak w tym wypadku wszystko przewidzieć jest trudno. Wiele zależy od takich czynników, jak: siła sprzeciwu Ukraińców, poziom oburzenia świata oraz poziom gotowości rosyjskich wojsk do zabijania Ukraińców.
Następnym celem Moskwy będzie przyłączenie Białorusi. Ale ten cel wydaje się Kremlowi łatwy do osiągnięcia. Białoruś nigdy nie była państwem w pełni niezależnym, i to będzie jednym z głównych argumentów Moskwy. Strategicznie Białoruś daje bardzo ważne dla Rosji dojścia do wschodnioeuropejskich granic. Granic Litwy, Ukrainy Zachodniej i Polski.
Zorganizować zamieszki na Białorusi będzie bardzo łatwo. Białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka na Zachodzie nie jest popularny, jego nikt nie będzie bronił. Nie ma szans na samodzielne przeżycie. Czyli tak naprawdę on żyje tylko dopóty, póki Putin pozwala mu istnieć. Łukaszenka sam to rozumie. Nie ma ustępstw, na które Mińsk mógłby pójść i które Putin przyjąłby jako opłatę za zachowanie niezależności Białorusi. Zajęcia Białorusi można dokonać w bardzo krótkim czasie.


"Córki oficera" na Krymie

Po co Putinowi wojna z sąsiadami, ze światem?
Putin ma irracjonalne podejście do geopolityki i kwestii narodowej. Kiedyś powiedział, że dla niego osobiście rozpad ZSRS jest największym nieszczęściem. Rosja (jej władze i obywatele) jest krajem zakompleksionym. Z jednej strony to kraj olbrzymi o niezliczonych bogactwach naturalnych. Można tylko pozazdrościć. Z drugiej – Rosja uważa, że wszyscy jej nienawidzą i że wszystkie nieszczęścia w Rosji powodują wrogowie zewnętrzni. Jest to utopia i wymysł, ale w to wierzy zarówno naród, jak i rząd. Nikt nie potrafi rozróżnić, gdzie prawda, gdzie mit, a nawet nie próbuje. To daremna praca. Tak było również wcześniej. Teraz trudno zrozumieć: czy Lenin i Stalin byli szczerymi komunistami, czy tylko wykorzystywali socjalistyczną utopię dla osiągnięcia władzy? To samo dotyczy Putina: czy on szczerze wierzy w zagrożenie zewnętrzne, czy jest to pretekst dla realizacji projektu odbudowy ZSRS?
Rosja dziś nie jest krajem demokratycznym. Nie ma realnej opozycji i wolnej prasy. A kiedy tego nie ma, bardzo łatwo poddać się złudzeniom i popaść w marazm. Nikt nie krytykuje i nawet delikatnie nie czyni aluzji: a może nie masz racji, może są inne możliwości? Putin sam stworzył system bez oporu przeciwko władzy. Otoczył się ludźmi, którzy szczerze albo za pieniądze absolutnie we wszystkim się z nim zgadzają. Dostosowuje rzeczywistość do swojej wizji. Nie ma człowieka lub grupy ludzi, która powie: „Władimirze Władimirowiczu, pan zwariował. Czy pan czasami patrzy na kalendarz? Mamy rok 2014 r., nie 1938 r.”.
Czy może tak długo trwać? Z historycznego punktu widzenia – nie. Takie wsparcie nie jest warte złamanego grosza. Wystarczy zabrać rosyjskiej „elicie” American Express i MasterCard i wsparcie wyparuje.


9 maja Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew odwiedzą Krym

Jak w Pana opinii na agresję Kremla powinna odpowiadać Ukraina?
Łatwo to mówić, mieszkając w Bostonie. Przecież ja nie będę ryzykował życia w tej wojnie. Jednak powiem tak: są wypadki, kiedy trzeba walczyć. Zachód jest skonstruowany tak, że póki nie poleje się krew – wydarzenia nie są odbierane jako poważne. Amerykańskie programy informacyjne w ogóle nie zwracały uwagi na to, co się działo na majdanie, póki nie zaczęto zabijać ludzi. Niestawianie oporu przez Ukraińców doprowadzi do pełnej okupacji kraju. Ale da się odeprzeć rosyjskie wojska z bronią w ręku. Kraje bałtyckie przed II wojną światową poddały się Stalinowi bez walki i straciły wolność na długie lata. Finlandia, która się broniła, utraciła pewne tereny, ale wolność zachowała. Więc Ukraińcy mają jedno wyjście – bronić się. Agresor zrozumie tylko siłę.

Jak może przebiegać atak Rosji na kraje bałtyckie i Polskę?
Ja bym podzielił to pytanie na dwa aspekty: kraje bałtyckie i Polskę. Kraje bałtyckie były w składzie ZSRS. Z tego powodu we wszystkich trzech republikach mieszka pewna liczba Rosjan. Najbardziej niebezpieczna sytuacja ma miejsce na Łotwie, gdzie rosyjskojęzyczna mniejszość stanowi blisko 40 proc. ludności. Mając taki atut w liczbach, Rosja mogłaby nie tykać Litwy z Estonią, a zająć samą Łotwę. Jednak przez Litwę można przejść do Królewca, tak samo jak do Naddniestrza i Krymu – przez Ukrainę. Ryzyko konfliktu z NATO będzie takie samo w wypadku, gdy rosyjskie wojska wejdą tylko na Łotwę, i jeżeli zajmą wszystkie kraje bałtyckie. Wysłanie wojska na Łotwę, nie tykając Estonii i Litwy, jest niemożliwe również ze względów wojskowych: rosyjskich żołnierzy będzie łatwo wziąć w kleszcze atakami ze strony Litwy i Estonii. Kraje bałtyckie zatem będą zajmowane jednocześnie.
Polska będzie ostatnia na liście Putina. Ale mówimy teraz o czymś innym: jeżeli Putin zajmie kraje bałtyckie, pozostaną dwie możliwości rozwoju sytuacji – kapitulacja krajów bałtyckich (a wraz z nimi Europy i USA) przed Rosją lub rozpoczęcie III wojny światowej. Myślę, że pierwszy scenariusz jest niemożliwy. Nie mogę sobie wyobrazić zwycięskiego marszu rosyjskich wojsk na Ukrainie, w Mołdawii, na Białorusi i w krajach bałtyckich. Pozostaje drugi scenariusz. I wtedy Polska staje się jego integralną częścią jako członek NATO.

Co mogłoby powstrzymać Putina?
To samo, co mogło powstrzymać Hitlera – tylko siła. Bez wątpienia militarnie Rosja dziś jest słaba – tak samo słaba, jak były Niemcy w 1938 r. A nawet o wiele słabsza niż Hitler w 1938 r. Hitlera bowiem wspierały jednak Włochy, Japonia i w latach 1939–1941 Stalin. Lecz Rosji dziś nikt nie wspiera, ona jest w zupełnej izolacji. Po okupacji Wschodniej Ukrainy Rosja stanie się mocniejsza: tam są fabryki produkujące czołgi, rakiety oraz złoża minerałów. Tracąc wschód, Zachodnia Ukraina stanie się krajem rolniczym, nic więcej. Putin bardzo dobrze rozumie, że rozmowy o połączeniu z rosyjskimi „braćmi” na Ukrainie to również zasłona dymna dla zajęcia strategicznie ważnych, rozwiniętych pod względem przemysłowym regionów Ukrainy. Są one potrzebne wojskowemu przemysłowi Rosji, którym kieruje pierwszy wicepremier, typowy rosyjski nazista Dmitrij Rogozin.
Czy można zdusić reżim Putina samymi gospodarczymi, politycznymi i dyplomatycznymi sankcjami – nie doprowadzając do wojny? Można. Dziś to jeszcze jest możliwe. Jutro zatrzymać Putina można będzie tylko wojną. Za rok problemy, z którymi się zetkniemy, jeżeli dziś nie powstrzymamy Putina, będą innego rodzaju. Będziemy mówili wówczas nie o zakłóceniach w dostawach gazu z Rosji, lecz o zakrojonej na szeroką skalę wojnie z Rosją ze wszystkimi jej następstwami. Im szybciej zrozumiemy rozmiar grożącej nam tragedii, tym wcześniej przystąpimy do zapobiegania katastrofie. Dziś jeszcze można jej zapobiec niewielkim kosztem. Zresztą to dotyczy również Rosjan. Historycznie Rosja we wszystkich wojnach traciła więcej ludzi niż wszyscy inni ich uczestnicy.


Zielone ludziki w rosyjskim stylu



wtorek, 11 marca 2014

Putin, gdy był szpiegiem KGB - archiwalne, zapomniane zdjęcia (niezalezna.pl)

„Turysta” Wladimir Putin z prezydentem Ronaldem Reaganem na Placu Czerwonym w Moskwie. To nie kadr z kryminalu o szpiegach, lecz prawdziwe zdjecie, wykonane wiosna 1988 r. Przyszly prezydent szpiegowal glowe Stanów Zjednoczonych? Swiatowe media ponawiaja spekulacje ws. kontrowersyjnej fotografii.

Chodzi o zdjecie wykonane przez amerykanskiego fotografa Petera Souze w trakcie wizyty prezydenta Reagana w Moskwie i jego spotkania z sekretarzem generalnym Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii ZSRS Michailem Gorbaczowem. Na nim widac jak Reagan, spacerujac po Placu Czerwony zatrzymuje sie, aby porozmawiac z obywateli sowieckimi. Wsród nich – mlody blondyn z kamera fotograficzna, zawieszonej na szyi, który zadal kilka pytan Reaganowi o prawach czlowieka w USA.

Jeszcze w 2009 r. zdjecie obieglo swiatowa prase, która wskazywala, ze blondyn na zdjeciu to wlasnie Wladimir Putin, który udaje zwyklego turyste, chociaz tak naprawde wykonuje zadanie KGB. Polegalo ono na zadaniu „niewygodnych” pytan liderowi kraju zachodniego. W ten sposób równiez sowieckie wladze chcialy pokazac na ile „otwarta” i cywilizowana jest ojczyzna „realnego socjalizmu”.

Fotograf Souza jeszcze piec lat temu w wywiadzie dla National Public Radio powiedzial, ze zdziwil sie, iz turysci zadaja takie pytania.
– To nie sa turysci, oni wszyscy sa krewnymi rosyjskich szpiegów – powiedzial fotografowi amerykanski agent, który znajdowal sie wówczas w delegacji Reagana.

comicsia.ru

comicsia.ru

Inne znane zdjecie okresu „wczesnego Putina” pochodzi z 12 marca 1989 r. Wówczas Wladimir Putin mial kierowac zatrzymaniem w ówczesnym Leningradzie sowieckich dysydentów.


Jednak najwiecej zdjec "wczesnego Putina" jest zwiazanych z okresem pracy przyszlego wladcy Kremla w latach 90. w urzedzie miasta Petersburga pod skrzydlem jego mentora Anatolija Sobczaka.

pryazhka.ru

pryazhka.ru

livejournal.com

narod.ru

livejournal.com

livejournal.com


 joyreactor.cc

Nie mniej zabawna jest seria zdjec mlodego Putina tet-a-tet z Gorbaczowem.

whotrades.com

A na tym zdjeciu Gorbaczow wraz z popularnymi w ZSRS francuskimi aktorami - Pierrem Richardem (po prawej) i Gérardem Depardieu (po lewej). Dzis Depardieu jest obywatelem Rosji i przyjacielem Putina oraz prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa.

adme.ru